Lato, wakacje, wolny czas…
I wiele okazji, by poszaleć 😉 a zrobić to można na mnóstwo najrozmaitszych sposobów…
Rzecz oczywista, nie o wszystkim można napisać, nie o wszystkim opowiedzieć, wiele przewinień wypada ukryć i pozostawić w pamięci, pod nosem uśmiechając się wspominając…
Ale można się też i pochwalić sukcesami!
Zainspirowana osiągnięciami znajomych i przez nich zachęcona zaczęłam przygodę z kijkami. Faaajnie, jednak coś mi jeszcze nie leżało i udało się tylko kilka razy, niestety 🙁 mam ambicję nadrobić, zwłaszcza że towarzystwo zacne i frajda była za każdym razem, mimo zmęczenia a może właśnie po części dzięki niemu? Wrócę do tego z pewnością!
Rower, to jest to co mnie kręci…
Na rowerze pojechać można wszędzie, dużo zobaczyć, doświadczyć. Daje poczucie wolności…
I potrafi dać w kość.
Chce się więcej, przejechać dłuższą trasę, potem jeszcze dłuższą, trudniejszą.
Zrobiłam swoją pierwszą setkę! 102 km uczynione wraz ze znajomymi 🙂
Trasa nie była prosta, złapała nas burza po drodze ale to nic, dodatkowe atrakcje! Wysiłek meeega, „pot i łzy”, jednak warto było!!!
Satysfakcja nieziemska, duma rozpierała mnie jeszcze z tydzień! 🙂
A że popełniłam raz, poczynię i kolejny 😉 zakusy są na dłuższy dystans, inną trasą, nieznaną! będzie!
Oczywiście pamiętałam by odpowiednio ustawić pompę, uwzględnić ekstremalny dla mnie wysiłek, zredukować dawkowanie.
Nie obyło się bez błędów, omówionych już z moją Panią Doktor 🙂
Polecam każdemu, zmierzcie się ze sobą, swoimi możliwościami, granicami, barierami.
Bo się może okazać, że nie ma ich… 🙂
Warto!!!